Pióromani - konstruktywny portal pisarski
zygzak

Załóż pracownię
Regulamin

Dzisiaj gości: 45
Dzisiaj w pracowni: 1
Obecnie w pracowni:
ikonka utworu

Komentarze do:
02. Mike, pt2

10.12.2018
I oto (wreszcie) przybywam i tutaj, żeby skomentować dalszy ciąg. O wiele dłuższy niż pierwsza część biorąca udział w konkursie, toteż trochę mi się zeszło - a tak naprawdę za bardzo mnie pochłonęło cholerstwo zwane życie ;). Ale już jestem, przeczytałam i jestem naprawdę pod wrażeniem.

Tak jak ostatnio, komentarz tworzył się w trakcie czytania, więc pozwolę sobie cytować niektóre fragmenty.

Na samym wstępie powiem, że jedna rzecz mnie zawiodła, a konkretnie ta technomagia, która niby się przewija, powraca w miarę regularnie w tekście (w części pierwszej i tej), ale jest jej jak na lekarstwo. To znaczy nie - gdyby to był jedyny problem z nią, to nic takiego, ale ona jest ledwie wspomniana, temat został poruszony, muśnięty i porzucony. I trochę smutno, bo nastawiałam się na jakieś mega innowacje, całe wątki poświęcone temu zagadnieniu, bo to naprawdę ciekawe. Żeby nie było niedomówień - sam tekst jest jednym z lepszych i bardziej interesujących fantastycznych tekstów, jakie czytałam w ciągu ostatniego roku / kilku lat, ale trzeba się doczepić, żeby Ci się w głowie nie przewróciło ;). (Poza tym steampunk jest mega i nieładnie, nieładnie, że go nie było, chodź pojawiły się zapowiedzi.)

Cieszę się, że ostatecznie krasnolud wyszedł cało z przygody z teleportem. Było jasne, że tak będzie, bo byłoby bez sensu, gdyby Mike’a przerzuciło do jakiegoś porąbanego wymiaru po nic, a jego ofiara miała pójść na marne, bo bestia i tak rzuciłaby się mistrzowi do gardła i rozszarpała je na strzępy - ale umiesz stopniować napięcie na tyle dobrze, że czytelnik miał zagwozdkę ;).

cytatTerrańczycy zdążyli się już nauczyć, że Puszcza nie jest czymś co mogą sobie podporządkować, a próba wycinki jest najgłupszym pomysłem z możliwych. Owszem, czasem w rzeczy samej coś zostaje odcięte, ale zwykle nie bywają to drzewa. Poza tym - obficie tryskają krwią.
Bardzo lubię czarny humor i taka lekka ironia w narracji wybitnie do mnie trafia - cieszę się, że nie ma tu narratora w pełni obiektywnego, “sztywnego” i napuszonego, z kijem od miotły w wiadomym miejscu. Ten jest trzecioosobowy, sporo(bo nie wszystko)wiedzący, ale jednak swojski i fajny. Opis Pradawnej Puszczy i Atlantydy przybliżają nieco realia uniwersum.

cytatTigo, gadatliwy i denerwujący byłby dla niego wsparciem, takim które miałby ochotę zabić, ale to zawsze wsparcie.
Bardzo dużo u Ciebie fragmentów, które można by cytować, bo są zabawne albo zapadają w pamięć. To powyższe zdanie to jeden z nich. Zawarta jest w nim właściwie kwintesencja relacji między rodzeństwem. Stosunki te nigdy nie są idealne (co takie jest?), czasami brata lub siostrę miałoby się ochotę nadziać na pal jak Azję Tuhajbejowicza, ale równocześnie jest to pierwsza osoba, za którą by się skoczyło w ogień. Dzięki takiemu postawieniu sprawy relacje braci wydają się wiarygodne. O tym już pisałam, zdaje się, poprzednim razem - postaci ogóle są bardzo dobre, bo prawdziwe i człowiek jest w stanie uwierzyć w takie a nie inne zachowania czy reakcje.

cytat- Gnojek z ciebie, straszny, ale w razie czego wiedz, że nie znałem zacniejszego krasnoluda.
Wyznanie zaskoczyło Tiga tak bardzo, że na moment skamieniał.
- Ale jeśli wrócę – zastrzegł groźnie Lync – zapominamy o tym co teraz powiedziałem!
O, właśnie o tym mówię. Takie drobne docinki dużo postaci dają, no i człowiek ma ochotę się uśmiechnąć, szczególnie jeśli sam też ma rodzeństwo. (Np. prawie o dekadę starszego brata, o którego edukację dbał ze wszystkich sił, wymieniając mu w plecaku przed jego wyjściem do szkoły niepotrzebne podręczniki na NIEZBĘDNE w szkole pluszaki i lalki - ależ byłam troskliwą siostrą! Brawo ja! Jak brat wracał, był aż czerwony ze wzruszenia!)

cytat- Ten chłopak nie ma żadnego magicznego talentu, wręcz przeciwnie, jest antytalentem, do tego podjął naukę tak późno.
- I nie jest specjalnie bystry - zauważył Tigo, szczerze i bez przekąsu. - Ale trzeba przyznać, daje z siebie więcej niż ktokolwiek inny.
Bardzo podoba mi się Mike. Naprawdę, rzadko kiedy zdarza się główny bohater, który byłby tak fajny, sympatyczny w swojej niezdarności i lekkiej gamoniowatości. Cieszę się, że nie jest herosem, ale zwykłym dzieciakiem. Nie ma wielkiej mocy, można się z nim utożsamić, można mu współczuć i nie ma się wrażenia przerażającej przygody, bo o czym czytać, jeśli z góry wiadomo, że z palcem w bucie bohater rozgromi czterdziestu przeciwników napadających na niego jednocześnie?
Jednocześnie jego starania również mają wartość i fajnie, że zostały docenione. (Ten tekst powinna przeczytać moja eks nauczycielka wychowania fizycznego z gimnazjum, może by się babsko czegoś nauczyło…)

cytatW rzeczywistości czerń za użyczenie siebie zawsze brała coś w zamian, porcję naturalnej mocy, żywiołów tkwiących w czarodzieju. Nic więc dziwnego, że to najpotężniejsi magowie wiązali się z nią. Albo lepiej może rzec, że przez swój wieczny głód to czerń wiązała się z nimi.
Mike nie miał wielkiej mocy, niewiele przewyższał zwyczajnego nie-czarodzieja. Czarna magia nie miała u niego co pochłaniać, nic więc dziwnego, że nie chciała z nim współpracować.
O, i to jest innowacyjne i oryginalne. Podoba mi się takie ujęcie czarnej magii. Zazwyczaj w tekstach czy filmach uznaje się po prostu, że jest ona niebezpieczna w “rękach nieodpowiedzialnej osoby”, a tutaj jest nieco inaczej - czarna magia jest niczym żywa istota i jej “czerń” polega nie na samych skutkach, ale na tym, że jest “roszczeniowa”. Żeby korzystać z jej dobrodziejstw, trzeba dać coś od siebie i ta zamiana nie zawsze jest grą wartą świeczki (o czym mag przekonuje się często, niestety, już po dokonaniu transakcji). Mike ma w sobie okruch czarnej magii, ale ona jest w sumie niezbyt groźna, bo on nie ma mocy do zaoferowania. Dopiero kiedy jego umiejętności rosną, czarna magia może sobie z tych zasobów czerpać i da się w ogóle “aktywować” jakieś zaklęcia.

cytat- Aaa, okej. No wiesz, nie wiem czego mogę się po was spodziewać. Po prostu wszyscy tutaj są dość niezwykli. Znaczy... Jak na moje standardy. Ale pozytywnie - dodał zapobiegawczo chłopak.
Wszyscy jesteście porąbani, ale nie bierz tego do siebie, nie mam nic złego na myśli, po prostu nadajecie się do Telexpressowego Kącika Osób Pozytywnie Zakręconych.

cytat- Czerń to wymówka słabych... To nie miecz tnie, a ręka, która go trzyma.
Bardzo trafne. I tutaj również podoba mi się to podejście, że “wszystko jest dla ludzi, tylko odpowiedzialnie należy z tego korzystać”. Broń w ręce profesjonalisty nie jest groźna, z kolei w rękach amatora czy głupca nawet puchowa poduszka przemienia się w śmiercionośny oręż.

cytat- Ja...Ile mam czasu? - chłopak potrząsnął energicznie głową, a jego umysł przyswajał obecną sytuację.
- Oh, całe mnóstwo! - pocieszył go bezimienny, a Mike odetchnął z ulgą.
- Całe trzy dni - sprecyzował po krótkiej pauzie nauczyciel.
:))
Naprawdę przemawia do mnie to poczucie humoru. Humor jest subtelny, nienarzucający się, nieprzesadzony, stanowi przyjemny dodatek do treści. Chyba po prostu jestem w targecie, któremu taki jego rodzaj podpasował, ale szczerze mówiąc nie sądzę, by znalazło się wiele osób, które chociaż nie uśmiechnął się po przeczytaniu czegoś takiego. (A sam Mike - skoro przeczytanie i przyswojenie treści jednej książki w trzy dni to dla niego zbyt wiele, to jasna sprawa, że nigdy nie studiował i nie przeżywał sesji egzaminacyjnej.)

cytat- Chłopcze – starzec zatrzymał się, a ton jego myśli obniżył się i oziębił - spójrz na tą skrzynię. Czy wczoraj uwierzyłbyś, że dasz radę?
(...) - Dobrze... Dam radę.
Pozostając w temacie studiów - też tak sobie powtarzałam, kiedy na pierwszym roku musiałam zdawać egzamin z historii powszechnej i przeczytać jakieś 1000 stron samego skryptu (podstawy podstaw). Poradziłam sobie wyśmienicie. Skrypt mnie, co prawda, ostatecznie pokonał, ale egzamin zdał za mnie smartfon z dostępem do Internetu i ulubiony wujek Google.


cytat(...) Lew Taucki się zgodził.
Podobają mi się takie mrugnięcia okiem do czytelnika, jak tutaj - niby nic, ot, imię i nazwisko, ale jednak kojarzy się jednoznacznie i cieszy.

cytat- Sprzęt był nieużywany od dawna, ale działa... - Po krótkiej pauzie dodał jeszcze dla czystego sumienia – przynajmniej powinien. To stary sprzęt, ale nie do zdarcia. Nie jakieś tam włażenie do komina i proszki, tfu!
No i kolejne oczko. Bardzo fajne są takie subtelne aluzje, czytelnik czuje się taki dowartościowany, że wie, o co chodzi ;).

cytat- Na bogów, Michał, jeszcze nie jest za późno! Wypuść mnie, a przede wszystkim zamknij przejście, zneutralizuj kryształy!
- Ja... Przepraszam. Nie mogę.
W tym momencie porozwieszane dookoła kryształy zaczęły drżeć, a po chwili migotać.
W rogu izby, powoli, zaczął się formować kształt, okrągła sylwetka. Ktoś się teleportował.
- Nie... - krasnolud siłował się z ustami, ale te tężały jak cement - Nie!
Ten fragment jest wyjątkowo poruszający. Zdrada przyjaciela, którego Lew chciał ostrzec przed zgubą… Daje do myślenia i człowiek zastanawia się, co sam by zrobił na miejscu postaci - zdradzonego, czy by przebaczył? Zdradzającego - czy wybaczyłby sobie? Cieszę się, że nie zrobił tego dla zysku, ale w celu ratowania bliskich, dzięki temu czyn nie jest jednoznacznie zły, a zdrajca - do cna godzien potępienia. Jestem w stanie zrozumieć jego pobudki. Cały czas ten czyn jest straszny, ale gdyby w grę wchodziło życie mojej rodziny, prawdopodobnie postąpiłabym identycznie i miałabym cholerne wyrzuty sumienia. Sytuacja bez wyjścia.

cytat- Gahaki uczy się myślenia ludzi. To dla ludzi humor, prawda? Gahaki szybko się uczy – wyjaśnił wąż.
- On... - wymamrotał do Mikego bezimienny. - On chyba żartuje. Tak mi się wydaje.
I znowu aż bije po oczach autentyczność postaci. To niesamowite, że nawet bohater tak niecodzienny jak hybryda gada i człowieka jest taka prawdziwa. Jestem pod wrażeniem. Gahaki nie zna za bardzo ludzi i wiadomo, że czasem palnie coś głupiego albo zachowa się w sposób niezrozumiały… I jeszcze jego późniejsze przechwałki, że “załapał wreszcie, na czym polega ten ludziowy humor i inni przedstawiciele jego gatunku mogą się schować przy jego szerokiej wiedzy” :). Bardzo to urocze. W ogóle Gahaki jest paradoksalnie bardzo sympatyczny - nieważne, że jest oschły i chłodny w obyciu, wynika to nie z jego charakteru, ale ze specyfiki rasy, do której przynależy. Niby robi wszystko, żeby czytelnik go nie polubił (a przynajmniej nie robi nic, żeby go polubił), ale jednak mu nie wychodzi, a chociaż jest taki groźny i poważny, to, kurczę, gęba się cieszy, jak on pojawia się na pierwszym, drugim czy trzecim planie (albo chociaż w tle). Masz dryg do tworzenia fajnych postaci.

cytat(...) prostu nie mógłby pozostać w tym świecie, nie odpłacając się niidarae. Tak jak było napisane w księdze i tak jak sam starzec mu nieraz wspominał – wszystko jest wymianą. A Mike zamierzał zapłacić swoją część.
A to mnie z kolei nie przekonuje. Dziwna wydaje mi się ta motywacja, taka… niemotywująca. Sądzę, że ktoś taki jak Mike chciałby wrócić do domu nie z powodu “spłaty długu”, ale zwyczajnie - ponieważ ten inny wymiar jest obcy i nie czuje się w nim dobrze. Myślę, że gdyby nie łączyły go z wężoludźmi żadne doświadczenia, i tak chciałby uciekać. Co prawda powyższą sprawę trochę niżej sam Mike głosem narratora usiłuje się wytłumaczyć:

cytatPrzypominał sobie każdy dzień kiedy mijał ich rano, oddanych perfekcji, doskonaleniu się. Wytrwale pracujących, aby być lepszymi. Poświęcających się temu w całości. Zamkniętych od stuleci w ich wspaniałym, ale nadal więzieniu. Oddzielonych od przyjaciół, rodzin, którzy mogli już od setek lat nie istnieć.
- Jeśli mogę im jakkolwiek pomóc, zrobię to…
No właśnie. Ciągle nie jestem przekonana. Czy po tak krótkim czasie byłby w stanie stworzyć z tymi obcymi dziwacznymi istotami tak silną więź, że naprawdę by się nimi przejmował? Czy mógłby “zapomnieć” o swoim wymiarze, bliskich, którzy zostali gdzieś tam, a on nie wie, co się z nimi dzieje? Wężoludzie mogli mu imponować, zgadza się. I mógł im współczuć. Ale żeby tylko z tego powodu zgadzać się na narażanie życia… Nie sądzę.

cytat- Braci Tauckich!? Generale, ale jak to tak? Czy to nie właśnie Tauccy szkolili Czerwone Kaptury? A oni ich teraz... - Nie było pomyłki, elf musiał być młody.
Ładnie pokazany brak doświadczenia i naiwność elfa. To prawda, że jak ktoś jest młody, to zwykle wierzy jeszcze w jakieś ideały, ma w głowie złudny obraz rzeczywistości. Uważa, że jeżeli on umie się dostosować do pewnych reguł, to wszyscy to potrafią i nie ma na świecie zwyczajnych oszustów, ludzi podłych i skorych do krzywdzenia innych. Mogę sobie wyobrazić jego szok na wieść o tym, że ktoś zdradził Trauckich - każdy chyba w pewnym wieku przeżył podobne rozczarowanie w różnych sprawach. Dysonans między idealnym światem i tym realnym zawsze boli (niestety).

cytatOddech mu przyspieszył, a oczy zawilgociły się.
Oczy chyba raczej wilgotnieją?

cytatNie istnieje wiele czarów bezpośrednio związanych z życiem, to zbyt skomplikowana dziedzina, ale poświęcenie swojego za czyjeś... Czy mogłoby istnieć piękniejsze zaklęcie?
Naprawdę ładne zakończenie. Symboliczne, niby proste, a jednak daje do myślenia. Jest również trafne, nie sposób się z nim nie zgodzić. Cieszę się, że opowiadanie skończyło się na tyle szczęśliwie, na ile pozwoliły na to okoliczności. Bardzo podobały mi się ostatnie strony, na których opisany był proces rozrywania bariery. Skorzystanie z czarnej magii kosztowało Mike’a więcej niż przypuszczał…

Całe opowiadanie oceniam bardzo pozytywnie. Twoje pisanie ma kilka mocnych punktów:
* bohaterowie są wyraziści i wzbudzają emocje (np. Mike, Gahaki, bezimienny, Traucki); nie trzeba ich lubić, ale się ich szanuje, bo przypominają tych, których zna każdy - nie są polukrowani, nierealni, zachowują się zwyczajnie, mają wady i zalety; czasami czegoś nie potrafią, czegoś nie rozumieją, podejmują złe decyzje, przez co wydają się jeszcze bliżsi; o wiele łatwiej jest “obcować” z kimś takim niż z piękną, cudowną, utalentowaną Mary Sue;
* akcja - jest dynamiczna, bo przeplatające się wątki i “zmiana perspektywy” nie pozwalają się nudzić; tempo akcji jest odpowiednie do okoliczności, nie za wolne, ale też nie gna na łeb na szyję;
* dopracowanie - wydaje mi się, że fabuła jest dobrze przemyślana, a wątki spinają się, dopełniają i wreszcie zamykają;
* opisy - odznaczają się bogatym słownictwem i obrazowością, tchną poczuciem humoru, który jednak nie jest nachalny i wywołujący litość; z kolei dialogi wydają się autentycznie, bohaterowie nie mówią w sposób sztuczny i wymuszony. Ogólnie muszę powiedzieć, że to kawał dobrej roboty.

No i ostatnia rzecz, czyli ten nieszczęsny tytuł. Twardy orzech do zgryzienia. Pomyślałam, że w sumie nie jest takie głupie zostawić imię, ale rozbudować całość. Coś w stylu: “Mike: naznaczony przez czarną magię (skażony czarną magią?)”. Niezależnie od decyzji, jaką w tym temacie podejmiesz, myślę, że jakąkolwiek zmianę warto rozważyć, bo lakoniczność obecnego trochę wprowadza w błąd.

Dobra robota :)
Pozdrawiam,
Magdalena Lipniak

Od: Pióroman Magdalena Lipniak
twarz żeńska
10.12.2018
Nawet nie masz pojęcia jak bardzo chcialbym odpisac od razu i odnieść się do tego co napisałaś, ale na telefonie niestety zapewne dużo pominę. dlatego pozwolę sobie póki co podziękować za bardzo tresciwy i dla mnie bezcenny komentarz( zwłaszcza że zaczalem się martwić ze target który założyłem nie istnieje w Polsce), a odniosę sie od razu jak wrócę do domu i siade przed komputer!

Jeszcze raz dzięki! ( o rany jak kusi, żeby odpisać już teraz :) )

Od: Autor Fortune
twarz męska
11.12.2018
Ok, jestem. No więc przede jeszcze raz dzięki za poświęcony czas, Twoje uwagi są dla mnie na prawdę bezcenne, dlatego chętnie się odniosę do tego co napisałaś - w nadziei na ewentualną opinię, jeśli znalazłabyś chwilę.

Zacznijmy od najprostszego, tytuł. To tak na prawdę nawet nie wersja robocza, raczej placeholder, absolutnie nie zostanie taki. : )

Teraz trochę trudniej, bo będzie o steampunku i o Mikem.

To uniwersum (nawet sam ten plan) jest ogromne, ma dwa kontynenty i mnóstwo najróżniejszych biomów.
Chciałem zarówno w opowiadaniach puszczać do tych bardziej spostrzegawczych oko, ale również między nimi. To znaczy, opowiadania zazębiają się ze sobą(mam nadzieję) ujawniając wiele szczegółów. Stąd też postanowiłem się ograniczyć tylko do jeden krainy i stosunkowo niedługiego okresu czasu, aby po prostu za bardzo nie namieszać.
Stąd też tak niewiele tu steampunku, niestety.

W skrócie i żeby dużo nie zdradzać, chciałbym opowiedzieć historię wielu zmian ( w tym Mikego, ale o tym później), jedna ma związek z tym, że magia zostaje wypierana właśnie przez technologie, a czarodzieje odrzuceni ( z różnych powodów). Świat gwałtownie się zmienia, a opowiadania, które przeczytałaś to dopiero margines początku tych zmian.

Z czarodziejów nie zostanie wiele, będą się odbywać na nich polowania, głównie właśnie dzięki możliwością jakie daje technologia. Sam świat z kolei... No nie wiem jak to napisać żeby za dużo nie zdradzać :p Ale to co czytasz to czasy jeszcze przed tym i co ważniejsze - ośrodkiem narracyjnym jest tu właśnie cała ta sfera czarodziejów itp. Obawiałem się, że więcej steampunku w tym miejscu mogłoby tak jakby zapchać ten tekst, byłby jakby zbyt bogaty, ciężko to nazwać.

Ogólnie Mike 1 i Mike 2 powstały ponieważ chciałem trochę bardziej oswoić czytelnika z postacią Mikego, wszyscy spodziewają się jakichś badassów, cwaniaków itp itd, a ja chciałem, aby mieli okazje poznać go trochę lepiej żeby nie wyobrażali go sobie (błędnie) w ten sposób. Tutaj również chciałem mniej więcej zasugerować jak działa magia, czarna magia i kilka innych rzeczy. : )
Co ciekawe, koniec końców nie wiem czy ułożę opowiadania chronologicznie (tzn czy Mike1 będzie pierwsze w kolejności do czytania, bo ludzie niestety chyba bardziej wolą więcej akcji itp, albo raczej bardziej żywiołowego bohatera ( pewnie wiesz mniej więcej o co mi chodzi, choć ciężko to opisać).

Co do motywacji Mikego, dla niego jest bez znaczenia czy to są węże, czy cokolwiek. W mojej interpretacji ( ponieważ ta postać żyje już własnym życiem i nic mi do tego : ) ) nie chce im pomóc bo się z nimi żżył, takie rzeczy są dla niego drugorzędne. Chce im pomóc, bo tak należy. Ogólnie jego najgłębsze motywacje zwykle opierają się właśnie na tym, nie ważne kogo dotyczą. Zapłaciłby na prawdę ogromną cenę, jeśli tak właśnie trzeba byłoby zrobić. (mnóstwo pola do popisu dla sprzeczności, a co jeśli będzie musiał kogoś poświęcić, bo należy? - niestety, spoiler, ale nie będzie musiał) Jednak to dopiero początek (rozwoju jego postaci), więc jest mnóstwo pola do popisu. Ciekawe jak zły może się później stać. Albo nie. A może jednak? : )

Nie wiem czy oczy wilgocą się czy wilgotnieją, ale po prostu bardzo nie pasowało mi tam wilgotnieją i to było najrozsądniejsze oraz zapewniające najwzględniejszą płynność czytania. :D

Niby piszę teraz już z komputera, ale zapewne i tak mnóstwo pominąłem, zatem jeśli tylko będziesz chciała poświęcić chwilę, pisz śmiało.

A! Jeszcze jedno, większość z tych opowiadań pisałem już jakiś czas temu i teraz je edytuję (o zgrozo, to jest nieporównywalnie mniej przyjemne, dłuższe, a do tego zupełnie odpychające więc bardzo ciężko mi idzie). Dotyczą tego co się dzieje w Terii i kilku kolejnych perypetii Mikego, ale jedno wychodzi czasowo trochę dalej - to znaczy na czasy już po.. Nazwijmy to roboczo "zmierzchu czarodziejów". Tam jest trochę więcej steampunku, a i nadal dotyczy Mikego, choć przeszedł już zdecydowanie więcej. Jeśli miałabyś ochotę, z przyjemnością skupiłbym się na edycji jego (zaraz po tym co poprawiam teraz) i wrzucił na portal. Pewnie zejdą mi na tym tygodnie, ale byłaby to dla mnie znakomita motywacja jeśli miałabyś ochotę je przeczytać. Jeśli nie miałabyś - to i tak muszę je jednak zeedytować, co by nie stawiać Cię teraz w takim szantażu emocjonalnym. :) Tak więc, nie ważne czy się zdecydujesz, i tak je zeedytuje :D
Od: Autor Fortune
twarz męska
11.12.2018
Przepraszam za chaos w odpowiedzi.
Od: Autor Fortune
twarz męska
11.12.2018
Myślę, że ułożenie opowiadań chronologicznie jest bardzo trafionym pomysłem i pomoże rozeznać się czytelnikowi w uniwersum. Ty jako autor znasz je na wskroś, ale dla takiej mnie pewne rzeczy nie są oczywiste. Np. o ten steampunk czepiam się i czepiam, a dopiero po przeczytaniu Twojego komentarza dowiedziałam się, że on będzie, jednak akcja tych konkretnych części toczy się nieco zbyt wcześnie, żeby był on powszechny. Chronologia ułatwiłaby sprawę, jak mniemam, nawet Tobie, ale może miałeś inne kryteria, według których chciałeś dokonać katalogizacji.

Również uważam, że dobrym posunięciem było rozpoczęcie całej tej serii (bo zrozumiałam, że to będzie wiele opowieści w jednym uniwersum, ale każda stanowiąca odrębną zamkniętą historię?) osobą Mike’a. Nie powiedziałabym, że ludzie nastawieni są na “badassów” - przynajmniej mam taką nadzieję :). Czytanie o superbohaterach z wielką mocą, czarnoksiężników znających zaklęcia na każdą okazję może i jest fajne, ale bywa też nużące, bo co to za frajda obcować przez kilkadziesiąt-kilkaset stron z osobą lepszą od nas po stokroć? :) To tylko można się nerwicy nabawić.

W osobie Mike’a fajne jest właśnie to, że on wydaje się taki bliski i swojski. Każdy może się z nim utożsamić, bo każdy, nim był w czymś dobry, być w tym czymś beznadziejny… Nieistotne, że młody para się magią, czyli dziedziną dla nas nieosiągalną. Ważne, że Mike ma dokładnie te same trudności jak każdy, kiedy bierze się za grę na skrzypcach, jazdę figurową na lodzie, uczy się języka norweskiego, przyjmowania serwów w siatkówce albo kaligrafii. Nie tworzy się dystans między czytelnikiem a bohaterem. To jest fajne. Myślę, że gdybyś zaczął “z grubej rury”, sama akcja, “te pościgi, te wybuchy”, bohater Hero przez wielkie H - nie byłoby to ani wciągające, ani przyjemne w odbiorze. No, może to drugie nie, bo przy Twoim stylu i warsztacie wiadomo, że czytanie cieszyłoby, ale fabuła by nie wciągała.

Mike’a już polubiłam na tyle, że chętnie przeczytam coś więcej o jego przygodach :). Zwłaszcza jeśli inne historie dzieją się w nieco odmiennym czasie. A “Zmierzch czarodziejów” to bardzo dobry tytuł zarówno na pojedynczą historię, jak i na cały cykl :).

Pozdrawiam.
Magdalena
Od: Pióroman Magdalena Lipniak
twarz żeńska
11.12.2018
Dziękuję uprzejmie za kolejny komentarz i opinie :) Prawdopodobnie właśnie ustawiłaś kolejność moich opowiadań, nawet jeśli ich nigdy nie wydam i pozostaną tylko dla mnie.

Co do "zmierzchu czarodziejów" to póki co nazwa robocza. Postaram się wymyślić coś lepszego, zwłaszcza, że "zmierzch" większości osób dość jednoznacznie się kojarzy.

Co do samego Mikego (tudzież Mike'a) no właśnie widywałem zarzuty, że trzeba mu dodać tego albo tamtego, ale na tym etapie jego życia on nie może mieć takich rzeczy. Stąd też było moje zmartwienie czy nie lepiej zacząć czymś innym i dopiero jeśli ktoś by się wkręcił wtedy wrzucić Mike1 i Mike2.

Ale cieszę się, że chociaż jedna czy dwie osoby odebrały to w jakiej formie jest i doszukiwały się w nim czegoś więcej niż charyzma, bicie się, moc itp.
Od: Autor Fortune
twarz męska
11.12.2018
Jeśli miałabyś ochotę, tutaj jest coś co można by traktować jako Mike3. Ogólnie też starałem się pisać to wszystko (wszystkie opowiadania) tak, że zmiana kolejności czytania, w jakiś sposób zmienia również przeżycia. Np, wrzucenie Mike 1 i Mike 2 dopiero później sprawiałoby (tak myślę), że czytelnik zupełnie inaczej by go odbierał.
Od: Autor Fortune
twarz męska
11.12.2018
Link : http://pioromani.pl/proza.php?proza=606
Od: Autor Fortune
twarz męska
30.09.2018
Tu nie da się napisać wiele, choćbym chciała. Słowem, które najlepiej opisałoby to, co myślę o tym utworze, to "wow".

Poza kilkoma błędami, typu zjedzonego czy postawionego w złym miejscu przecinka, nie wypatrzyłam żadnych. Historia wciągnęła mnie od samego początku. Świat jest wyraźnie zarysowany, postacie mają charakter, a dialogi naturalne. Zarówno wypowiedzi bohaterów, jak i sama narracja jest napisana z lekkością, polotem i humorem. Absolutnie nie należy go dzielić ani skracać, ponieważ to spójna całość. Wątki przeplatają się w strategiczny sposób, urywając akcję w najciekawszych momentach i wciągając czytelnika jeszcze bardziej.
Niektóre porównania i opisy przypominają mi trochę styl Terry'ego Pratchett'a, co niezwykle doceniam.
Naprawdę, jestem pod wrażeniem. Rozumiem, że zabierasz się za wydawanie książek? Albo może już to zrobiłeś?
Chciałabym umieć tak pisać, choć raczej nie osiągnę takiego poziomu. Pozwól, że zapytam: to swoisty talent, czy masz jakiegoś pisarza za wzór i mistrza? Miałbyś jakieś rady dla początkujących?
Od: Pióroman LauntAxelle
twarz żeńska
30.09.2018
Bardzo dziękuję za miły i budujący komentarz i uwagi(np. podziału). : )

Na razie jedynie "zabieram się" za wydawanie choć jestem na etapie pisania i idzie mi bardzo powoli. Od razu łącząc to z kolejnym pytaniem - tu leży mój ewentualny sekret, tzn. poprawianie, poprawianie i jeszcze raz poprawianie. : ) Prawdopodobnie to brak odwagi powstrzymuje mnie przed pisaniem każdej kolejnej strony lub chociażby skończeniem poprawek. - od razu rada dla początkujących (choć sam taki jestem), takie coś jest złe i nie należy dawać się obezwładniać:P

Co do talentu- obawiam się, że u mnie to niestety nie to . : [ Chociaż z drugiej strony to powód do radości. Niektórzy pisarze twierdzą, że dobrym pisarzem człowiek się nie rodzi, a staje, absolutnie się zgadzam.

Kluczowa rada (nie żebym był autorytetem, ale inni, lepsi tak mówią) to po prostu szlifować warsztat. Tzn. czytać i pisać. I czytać.

Na pewno polecam ksiażkę "dla bystrzaków, jak napisać powieść" - czy jakoś tak, chociaż niewiele z niej już pamiętam. Ale jest tam mnóstwo fajnych rzeczy, np. właśnie to żeby znaleźć kogoś czyj styl ci odpowiada itp. Jeśli o mnie chodzi to jak najbardziej szanuję Pratchetta(to jest chyba jedyny pisarz, którego mogę czytać obecnie, kiedy mam jakiś dziwny wstręt do czytania. Co ciekawe, jak się zastanowić to niby najważniejsza kwestia, czyli historie nie są u niego mega porywające ( dla mnie), ale (mnie) urzeka właśnie stylem. ), Lema, Sapkowskiego i coś tam jeszcze.

Ok, ogólna rada już była, a z praktyczniejszych rzeczy -
- nie lubisz czytać, to chociaż słuchaj audiobooków, rób cokolwiek. Samemu się warsztat nie wypracuje. S. King np pisze bardzo improwizując i wierzy w talent, ale fakt faktem ma to tylko dlatego, że i tak mnóstwo przeczytał w dzieciństwie i nie zdając sobie sprawy, ów talent wypracował(tak myślę).

u mnie to działa tak, że jak czytam/ słucham to po prostu sprawdzam co mi się podoba i analizuje dlaczego. Ewentualnie robię notatki, nawet pojedyncze słówka, które uważam, że warto zachować gdzieś tam w pamięci .
Co ciekawe, potem okazuje się, że jak piszę to mój tekst trochę tym przesiąka :D. Fajnie można to wykorzystać, bo można nastawić sobie umysł na to co chcesz napisać.
Np, dialogi i wtrącenia są podobne od tych które zauważyłem u Timothiego Zahna (Gwiezdne wojny). Nie ma pewnie nawet jednego podobnego słowa, ale po prostu sposób w jaki to robi uznałem za dobry i chciałem(nadal chcę wypracować podobny). I tak dalej i tak dalej.
A potem zapominasz i znowu się musisz nauczyć : )
Przynajmniej ja.
Od: Autor Fortune
twarz męska
30.09.2018
Przepraszam, odpowiedź z telefonu i nie mogę go nawet poprawić :X Ale w razie gdyby coś było niezrozumiałe to śmiało pytaj.

I jeszcze raz dziękuję za komentarz, poważnie : )
Od: Autor Fortune
twarz męska
30.09.2018
Wielkie dzięki za odpowiedź.
Osobiście faktycznie dużo czytam i z tego co zauważyłam, to co wymyślam, w dużej mierze czerpie ze stylu ostatniej książki, jaką czytałam. A potem wszystko wyparowuje i na powrót traci charakter :/ Może kiedyś wypracuję jakiś własny styl...
Zastanawia mnie, od jak dawna pracujesz już nad swoim warsztatem?
Od: Pióroman LauntAxelle
twarz żeńska
30.09.2018
Myślę, że jak każdy - od urodzenia :p

Choć tak bardziej świadomie to jakoś tak pewnie od początku roku. (choć chyba powinienem się wstydzić za intensywność {raczej jej brak} z jaką to robię).

Wydaje mi się, że jak jesteś świadoma tego jak działa Twój umysł, tzn. że to co czytasz wpływa na to jak piszesz itp itd to nie ma co się martwić i wypracujesz swój warsztat i styl. Poważnie, to wszystko czego trzeba, ale (jeśli mogę sobie pozwolić) chyba wpadasz w tą samą pułapkę co ja, tzn za bardzo się martwisz i nie wierzysz we własne możliwości : )
Od: Autor Fortune
twarz męska
01.10.2018
Fakt, nie wierzę w nie. Ale zawsze pozostaje nadzieja. ; ) Kiedyś może się wypracuje.
Dzięki za rady! Powodzenia z wydawaniem : )
Od: Pióroman LauntAxelle
twarz żeńska